Czy The Sims doczekało się wreszcie godnego rywala? Koreańskie inZOI od kilku miesięcy budzi ogromne zainteresowanie fanów symulatorów życia, a jego fotorealistyczna oprawa i rozbudowane narzędzia personalizacji rozpalają wyobraźnię graczy na całym świecie.
Spis treści
Pierwsze recenzje inZOI wzbudzają mieszane uczucia
Przez 25 lat The Sims nie miało realnego rywala, który mógłby zagrozić jego pozycji jako króla symulatorów życia. W marcu 2025 roku do walki staje inZOI – koreańska produkcja od Kraftona, która w fazie Early Access obiecuje nie tylko piękną oprawę graficzną, ale też przełomowe narzędzia do personalizacji i świeże podejście do mechaniki symulacji.
Redakcje największych portali branżowych, takich jak IGN, VGC, Polygon, Eurogamer czy PC Gamer, otrzymały już swoje kopie recenzenckie, dzięki czemu wiemy, jak wygląda gra inZOI na kilka dni przed jej oficjalnym debiutem na Steam. Wczesny dostęp pozwala graczom na testowanie gry w trakcie jej rozwoju, a twórcom – na reagowanie na opinie i dopracowywanie kluczowych systemów. To właśnie na podstawie tych pierwszych wrażeń powstał niniejszy artykuł, w którym przyglądamy się, czy inZOI ma szansę zagrozić pozycji The Sims 4.
Wizualna perełka z zaawansowaną personalizacją
Nie da się ukryć: inZOI robi oszałamiające pierwsze wrażenie. Gra zbudowana na Unreal Engine 5 oferuje fotorealistyczną grafikę, rozbudowany kreator postaci i ogrom możliwości wizualnej personalizacji. Jak zauważa redakcja VGC, „Kreator postaci jest absurdalnie szczegółowy”, a według IGN „Wyczucie mody naprawdę sprawia, że gra się wyróżnia”. Możemy dostosować niemal każdy aspekt wyglądu Zoi – od koloru włosów po detale stroju, a nawet zaimportować własne tekstury i wzory dzięki funkcjom 3D printingu i generatywnej AI.
Narzędzia AI, choć imponujące technicznie, budzą mieszane uczucia. Gracze mogą używać ich do tworzenia ubrań, mebli czy wzorów, ale efekty bywają nieprzewidywalne i często odbiegają od oczekiwań. W recenzjach pojawia się również pytanie o etykę ich wykorzystania i potencjalne zastępowanie pracy artystów. Krafton zapewnia, że modele zostały przeszkolone na własnych, wolnych od praw autorskich zasobach, jednak dla wielu graczy temat AI pozostaje kontrowersyjny.
Wrażenie robi również możliwość modyfikowania nie tylko domów, ale całych miast – od billboardów po typy roślin i śmieci na ulicach. „Jesteś planistą miejskim równolegle z rolą boskiego reżysera życia Zoi” – pisze GamesRadar.
Przeczytaj także: Poznaliśmy oficjalną cenę inZOI, plany rozwoju i nadchodzące aktualizacje
Świat w inZOI jest piękny, ale pusty
Jednak za piękną fasadą kryje się rozczarowujący brak głębi. Większość recenzji inZOI wskazuje na brak osobowości u postaci i niewystarczające mechanizmy symulacji życia. Eurogamer podkreśla, że „Zoi to skrajnie nudne postacie… emocjonalnie nieprzeniknione marionetki”, a PC Gamer zauważa, że gra „InZOI zasypuje cię milionem aktywności, ale żadna z nich nie jest naprawdę ważna”.
Polygon dodaje: „InZOI nie ma w sobie żadnej z osobowości, która czyni serię Sims ikoniczną”. Rozmowy są często powtarzalne i pozbawione kontekstu emocjonalnego, relacje nie ewoluują w przekonujący sposób, a działania postaci bywają mechaniczne i oderwane od logiki.
Jednym z ciekawszych mechanizmów, który jednak nie został jeszcze w pełni wykorzystany, jest system karmy. W zależności od wyborów gracza – czy to kradzież drobnych, czy pomaganie nieznajomym – karma Zoi się zmienia. Ma to wpływ na wydarzenia losowe, jak np. wygrana na loterii. W przyszłości, według zapowiedzi twórców, Zoi z niską karmą będą mogli wrócić jako duchy i naprawić swoje błędy.
Rozgrywka pełna frustracji
Chociaż gra oferuje elementy znane z The Sims – związki, kariery, potrzeby, starzenie się, śmierć – wiele z nich działa tylko powierzchownie. Przykład? PC Gamer opisuje absurdalną sytuację, gdzie postać przez 12 godzin (w czasie gry) umierała z głodu na własnym weselu, bo nie mogła skorzystać z kuchni na mapie. Inni recenzenci zwracają uwagę w inZOI na brak multitaskingu, zacinające się animacje, sztuczną inteligencję zachowań i… tajemnicze zgony bez wyjaśnienia.
Tryb budowania, który dla wielu fanów The Sims jest kluczowy, również wzbudza mieszane uczucia. Z jednej strony oferuje gotowe układy pomieszczeń i wysoki poziom personalizacji mebli – łącznie z możliwością użycia własnych tekstur. Z drugiej strony, recenzenci napotykali irytujące ograniczenia: brak możliwości wsunięcia dywanu pod kanapę czy błędne ścieżki poruszania się postaci. Tu również potencjał jest ogromny, ale wykonanie jeszcze kuleje.
Czy inZOI ma jednak potencjał?
Nie wszystko jednak jest stracone. Krafton jasno komunikuje, że gra jest we wczesnym dostępie, a roadmapa na 2025 rok przewiduje liczne aktualizacje, m.in. system wspomnień, adopcję, modding, freelancing czy duchy powracające w zależności od karmy. IGN zauważa: „Wśród tych niedociągnięć kryje się zaskakująca głębia”, a redakcja The Gamer podkreśla, że mimo niedoskonałości, „Kluczowa rozgrywka symulująca życie, którą wszyscy znamy i kochamy, jest w InZOI obecna w nadmiarze”.
Z kolei VGC chwali podejście do eksploracji i czasu: jeden dzień w grze może trwać nawet 4 godziny czasu rzeczywistego, co daje graczowi dużo więcej swobody niż w The Sims 4.
Jednym z obszarów, który może zadecydować o sukcesie inZOI, jest społeczność modderska. Krafton planuje udostępnić oficjalne narzędzia do modowania (m.in. integrację z Blenderem i Mayą), co otwiera drogę dla kreatywnej eksplozji treści tworzonych przez fanów – podobnie jak w przypadku The Sims. Jeśli twórcy wywiążą się z tych obietnic, społeczność może wypełnić grę tym, czego dziś jej najbardziej brakuje: charakterem.
Podsumowanie: Ambitny start, ale przed Kraftonem długa droga
Czy inZOI to „Sims killer”? Na ten moment – zdecydowanie nie. To gra z ogromnym potencjałem, imponującymi narzędziami kreatywnymi i zachwycającą oprawą graficzną, ale też produkcja niedokończona, pozbawiona serca, humoru i tożsamości, które stanowią o sile The Sims.
Z jednej strony mamy zachwyt nad wyglądem, z drugiej – krytykę „życia bez życia”. Jak trafnie ujęło GamesRadar: „To, co Zoi uważają za ‘życie’, jest wyraźnie pozbawione życia”. Ale to dopiero początek. Jeśli Krafton zrealizuje plan rozwoju, wysłucha społeczności i wypełni grę treścią, której dziś jej brakuje, inZOI ma realną szansę stać się godną alternatywą – lub nawet następcą – kultowej serii Maxis. Czas pokaże, czy będzie to wielki sukces, czy tylko kolejny nieudany eksperyment w gatunku symulatorów życia.
Sprawdź artykuł: Nadchodzi premiera inZOI – poznaliśmy szczegóły wczesnego dostępu