Mass Effect: Legendary Edition miało swoją premierę 15 maja 2021. Jest to remaster trzech części kultowej trylogii Mass Effect wraz z DLC, jakie do nich wyszły. Najwięcej zmian dotyczyło właśnie pierwszej części Mass Effecta, która to głównie wymagała dostosowania i dopracowania w aspekcie grafiki oraz efektów graficznych do współczesnych wymagań. 7 dni po premierze zmierzyłem się już z właśnie z tą pierwszą częścią i chcę się z Wami podzielić moją opinią na jej temat. Zapraszam do czytania.
Spis treści
Największą zmianą, którą widać już w pierwszych minutach to zmiany i korekty graficzne. W porównaniu z oryginałem widać zdecydowanie więcej szczegółów, a tekstury wyświetlają się w wyższej rozdzielczości. Postacie w grze zostały stworzone na nowo, dzięki czemu zyskały więcej detalów oraz spójności z kolejnymi częściami trylogii.
Kolejnym, najbardziej widocznymi zmianami są nowe efekty wizualne. Zostały dodane efekty ognia, dymu czy efekty źródeł światła. Sami twórcy wspominali, że do tego celu ponownie zatrudnili osoby pracujące nad oryginalną częścią Mass Effecta, aby ten proces „implementacji” efektów nie odbiegał od pozostałych części, a jednocześnie by nie przesadzić z ich ilością i intensywnością.
Nowe efekty w połączeniu z grafiką wyższej rozdzielczości powoduje miejscami wrażenie ogrywania w zupełnie nowy tytuł. Nowe, „wyraziste” miejsca, które odwiedzałem podczas rozgrywki sprawiły, że oszukiwały moją pamięć i nie przypominałem sobie konkretnych zadań i lokalizacji z oryginalnego Mass Effecta, którego ogrywałem kilka lat wcześniej.
Z tego też jestem najbardziej zadowolony w remasterze Mass Effect 1 – powrót po latach do starej, dobrej gry w nowym stylu to coś, z czego powinni być zadowoleni fani serii, jak i Ci, którzy dopiero będą zaczynać swoją przygodę z Shepardem.
Większe zmiany objęły również interfejs oraz rozgrywkę. Interfejs w grze teraz został dostosowany do pozostałych części i graficznie nie odbiega od nich już tak mocno.
Nieco większe zmiany nastąpiły w rozgrywce – i tu nie chodzi o taką czystą rozgrywkę fabularną, bo ta pozostała bez zmian. W tej części zwiększono liczbę punków umiejętności, jaką otrzymuje nasza postać, dzięki czemu można odblokować więcej przydatnych umiejętności.
Plusem z pewnością jest również możliwość użycia wszystkich typów broni, niezależnie od wybranej klasy postaci. Wcześniej, aby móc korzystać ze wszystkich typów broni, należało wybrać klasę żołnierz. Teraz – nawet wybierając biotyka – można korzystać ze strzelby czy snajperki.
Te zmiany sprawiły, że odbiór rozgrywki był zdecydowanie lepszy. Najgorszym – moim zdaniem – było ograniczenie możliwości wyboru broni, jeżeli postanowiło się inną klasą niż żołnierz. Teraz można w pełni wykorzystać możliwość korzystania z broni oraz umiejętności np. biotyka w tym samym czasie.
Ostatnią zmianą jest zwiększenie pojemności ekwipunku, który teraz pozwala na zebranie do 300 przedmiotów jednocześnie. Kolejny plus, dzięki któremu nie trzeba było aż tak często sprzedać przedmiotów i przeglądać ekwipunku.
Gra również poprawiona w aspekcie optymalizacji szybkości wczytywania się. Jedną z największych bolączek była szybkość ładowania poszczególnych pięter na Cytadeli.
W oryginale, aby zamaskować długi czas wczytywania się danej sekcji, długo jechało się windą, słuchając rozmów naszych towarzyszy lub lokalnych wiadomości. Te z kolei początkowo nie były frustrujące, jednak za każdym kolejnym razem przy odwiedzaniu Cytadeli jazda windą przyprawiała o nudności. Zwłaszcza, że nie było możliwości ich 100% pominięcia – jedna z nich łączyła stację z naszym statkiem, Normandią. Za każdym razem trzeba było z niej skorzystać, aby odwiedzić Cytadelę lub powrócić na nasz statek.
Tutaj z kolei, w Edycji Legendarnej, można pominąć te rozmowy – po kilku chwilach pojawia się komunikat, dzięki któremu możemy pominąć wiadomości lub rozmowy towarzyszy i zjechać momentalnie do celu, bez sztucznego przedłużania.
Szybkość wczytywania się została poprawiona generalnie w całej grze. A szybkie zapisy nie powodują już całkowitego zatrzymania się gry na ułamki sekund. Niby drobnostka, a człowiek był spokojniejszy i częściej korzystał z szybkich zapisów.
Fabuła w Mass Effect 1 nie została zmieniona w żadnym stopniu – wszystko pozostało tak, jak było. Gra jest wciągająca i tajemnicza niemal do samego końca, a wraz z pozostałymi częściami ME – tworzy jedną całość, bez której pozostałe nie mają do końca sensu. Fakt faktem – najtrudniej jest zacząć, jednak już po pierwszej misji czuć swojego rodzaju przywiązanie do głównego bohatera.
Podobają się również pojawiające się konsekwencje swoich decyzji oraz możliwości rozwiązań sytuacji na kilka różnych sposobów. Te konsekwencje mają wpływ nie tylko na wydarzenia rozgrywające się w tej konkretnej części, ale również i w tych kolejnych. To jest coś, co bardzo lubię w grach, dlatego ode mnie duży plus.
Nie obyło się również i bez błędów – tych nie było zbyt dużo, ale jednak się zdarzały. Najczęściej był to błąd związany z samym poruszaniem się – bywało, że nasz pojazd w grze (Mako) zatrzymywał się wizualnie w grze. Było słychać dźwięki poruszania się, a kiedy wysiadło się – pojazd teleportował się w to miejsce, gdzie teoretycznie podjechał. Problem znikał po kilku próbach wsiadania do /wysiadania z pojazdu.
Inny błąd, który przytrafił się podczas mojej rozgrywki to kierunek poruszania się postaci. Mój Shepard patrzył się w jedną stronę, ignorował kierunek kamery i kierowało się postacią tak, jakbym patrzył w tę samą stronę, co postać. Po około dwóch minutach wszystko wróciło do normy.
I taki ostatni – mocniejszy błąd wydarzył mi się podczas ostatniej, finałowej walki – gra mi się całkowicie zawiesiła. Najpierw wyrzuciło mnie do pulpitu, potem muzyka kontynuowała odtwarzanie dramatycznej muzyki i dźwięków walki, lecz obraz już nie powrócił. Grę musiałem wyłączyć za pomocą menadżera zadań, ponieważ nic nie dało się z tym zrobić.
Zdarzały się czasem takie mniejsze błędy, jak np. nagłe teleportowanie się członków drużyny prosto przed drogę naszego protagonisty i na chwilę wszystkie postacie się blokowały. Takie zjawiska występowały już zdecydowanie rzadziej.
Pierwsza część Mass Effeca w odnowionej wersji podobał mi się. Gra na nowo mnie wciągnęła, a pierwszą część ukończyłem w niecały tydzień. Na jej ponowne przejście poświęciłem około 35 godzin, lecz w tym ukończyłem wszystkie (bądź prawie wszystkie) zadania poboczne.
Mass Effect 1 w Mass Effect Edycja Legendarna jest oceniania przeze mnie bardzo pozytywnie.
Kolejne podsumowania kolejnych części Mass Effecta 2 i 3 oraz całościowe podsumowanie w kolejnych artykułach, które pojawią się ciągu najbliższych kilkunastu dni.
Minecraft to gra, która od wielu lat cieszy się ogromną popularnością zarówno na całym świecie,…
Karty graficzne RTX to doskonały wybór dla osób poszukujących maksymalnej jakości obrazu i płynności działania.…
Czy The Sims doczekało się wreszcie godnego rywala? Koreańskie inZOI od kilku miesięcy budzi ogromne…
Wielu z nas, z różnych względów, nie zawsze może sobie pozwolić na stworzenie w swoim…
Odkryj, jak serwery tematyczne w Minecraft mogą całkowicie odmienić Twoją grę i społeczność. Ten kompleksowy…
Każdy doświadczony gracz wie, że dobry fotel to nie tylko efektowny dodatek do gamingowego zestawu.…